W 2014 działo się na pewno sporo w temacie premier ale dla mnie to zawsze trudny temat bo dużo też nadrabiałam słuchając płyt roczników wcześniejszych jak Hiatus Kayote, “A Love Surreal” Bilala czy wracając do podstaw sięgałam do San-Ra czy Alice Coltrane. Patrząc jednak tym rocznikowym kryterium płyt, które zamówiłam już w opcji pre-order to moje oczekiwania zdecydowanie zaspokoił Damon Albarn z albumem “Everyday Robots”. Tematycznie, brzmieniowo i klimatycznie jest to dla mnie wzorcowy album. Taki do intensywnego wsłuchiwania się we wszystkie plany i emocje bliskiego wokalu artysty, który odznaczył się już tak mocno w historii muzyki i który po raz pierwszy robi nam niezmącony solowy przekaz.

D’Angelo, który zdążył z pięknego zaskoczenia wbić się w podsumowania roku z pięknym rzetelnym w swej powadze, kunszcie, warsztacie i przekazie albumem“Black Mesiah”. Nazwałam to „powrót taty”. Zupełnie szczerze poczułam się lepiej na świecie w którym król znowu siedzi na swoim miejscu.

Kolejne dwie tym razem kobiece premiery to Fatima i jej piękna płyta „Yellow Memories”, która chyba już zawsze będzie mi się kojarzyła z trudnym momentem odejścia Maceo Wyro i całym wieloletnim cyklem Warsoul, który zresztą w piękny sposób wspomina album również 2014 roku „U know Warsoul” – kolaboracji label-ów U know Me i Pets Rocordings, na którym miałam współtworzyć utwór będący hołdem dla dla całego zjawiska Warsoulu i dobrych duchów pilnujących żeby wartościowej muzyki nam nigdy nie brakowało. Tu zatrzymując się przy U know me zaznaczę że też nie próżnowali w 2014: Teielte, Night Marks Electric Trio, Sonar Soul, Kixnare.

Rodzimy rynek przyniósł nam też bardzo mocny album mojej prywatnej siostry Natalii Przybysz „Prąd”. Może nie jestem tu obiektywna ale ta płyta rusza pewne wnętrzności i wyzwala emocje. Nie chciałabym pominąć też albumu Ms.One, za który odpowiedzialna jest Georgia Anne Muldrow. Niepowtarzalny wokal, który na tej płycie ku mej uciesze dużo dobrze rymuje i osadza się na bardzo pięknej produkcji Kriswonetwo.