Lory Szafran nikomu przedstawiać raczej nie trzeba. To jedna z najbardziej utalentowanych i cenionych wokalistek jazzowych w naszym kraju. Najnowszą płytą potwierdza swoją klasę, talent i ogromną muzyczną wrażliwość.

Lora Szafran Nad Ranem

Wstyd się przyznać, ale Szafran odkryłem i polubiłem stosunkowo niedawno. Piorunujące wrażenie zrobił na mnie jej piękny, dojrzały głos, szeroka skala tego głosu i niezachwiana intonacja. Kiedy usłyszałem ją po raz pierwszy, zachwyciłem się niezwykłą emocjonalnością jej interpretacji, doceniłem jej zdolność do tworzenia fenomenalnej, hipnotyzującej wręcz atmosfery. Nie ulega wątpliwości, że to artystka wielka, pewnie niedoceniona, zasługująca na znacznie większe uznanie widowni nie tylko jazzowej, ale i pozajazzowej. Swoją nową płytą ma szansę zdobyć to uznanie. Nie jest to bowiem album wybitnie jazzowy. Jego wartość stanowi niezwykle eklektyczny styl artystycznej wypowiedzi.

„Nad ranem” to zbiór dwunastu utworów, które reprezentują bardzo zróżnicowany język muzyczny. Autorami zebranych kompozycji są m.in. Seweryn Krajewski i Michał Urbaniak, a także Miłosz Wośko, który odpowiada za aranżacje obu ostatnich płyt artystki. Za teksty odpowiadają Jonasz Kofta, Andrzej Poniedzielski, Adam Nowak, Dariusz Dusza, Piotr Brymas i Tomasz Wachnowski. Na płycie znajdziemy zarówno liryczne i kontemplacyjne melodie, jak i utwory bardziej żywiołowe i dynamiczne. Słychać tu m.in. bluesa, bossa nove, tango, no i oczywiście balladę, której jest najwięcej. Mimo tej stylistycznej różnorodności, wspólnym idiomem jest zdecydowanie spokojny i łagodny klimat muzyki oraz romantyczny ładunek emocji.

Bez względu na gatunkowe upodobania, docenić trzeba przepiękną barwę i dużą rozpiętość głosu Szafran. Szacunek wzbudza jej artystyczna wszechstronność, która tylko potwierdza ogromny talent i artyzm. Na uwagę zasługuje też doborowa sekcja rytmiczna, którą wsparta jest wokalistka. Na płycie towarzyszą jej Sebastian Frankiewicz (perkusja), Sebastian Stanny (saksofon), Dariusz Szymańczak (gitara basowa), Piotr Aleksandrowicz (gitara) oraz Miłosz Wośko (klawisze).

„Nad ranem” to płyta, która mnie raczej nie zmieniła, nie podbiła mojego serca. Różnorodność zgromadzonego materiału nie do końca do mnie trafiła, co nie oznacza, że ta gatunkowa rozpiętość nie spodoba się większości potencjalnych słuchaczy… Abstrahując od moich osobistych preferencji, muszę przyznać, że to kawał dobrej roboty. Album bardzo nastrojowy i po prostu przyjemny. Słucha się go z satysfakcją. Ma w sobie to coś, co określa się słowami „klimatyczne”. Krążek godny polecenia wszystkim, nawet tym, może przede wszystkim tym, którzy jazzu raczej nie lubią.