Rebecca Ferguson, nietuzinkowa księżniczka soulu, która swoim głosem mogłaby przenosić góry. Niedawno, w Polsce odbyła się premiera jej debiutanckiego albumu ‘Heaven’. Jaki jest? Zapraszam do przeczytania recenzji.

Album ‘Heaven’ budził we mnie wiele emocji. Przed premierą słyszałem jedynie sample niektórych utworów, i powiem szczerze, nie mogłem się doczekać całości. Wielu zastanawia się z jakiej racji porównuje się Rebecca do Arethy Franklin.. odpowiedzieć jest jedna, ona na prawdę może zastąpić niekwestionowaną królową soulu. Ferguson skończy niebawem 26 lat, jest jej to pierwsza płyta. Późno zaczęła, może dzięki temu ‘Heaven’ jest taka dojrzała.

Niesamowite aranżacje, które nie są przesycone, są tutaj jedynie ‘żywe’ instrumenty, czego możemy rzadko doświadczyć. Album nie ma żadnego słabego punktu, wszystko jest rewelacyjnie nagrane, wyprodukowane. Wielu pomyśleć może, że jak by inaczej.. przecież płytę nagrała dzięki X-Factor.. według mnie to brednie! Ilu artystów nagrywało płyty po programach tego typu i była to totalna klapa?! Jestem przekonany, że Rebecca doskonale wiedziała co chce grać i nagrywać.

‘Heaven’ składa się z 10. utworów utrzymanych w klimach soul, nie brakuje tutaj nutki jazzu. Ciężko wybrać jeden utworów, który zdominowałby cały album. Chciałem zwrócić Waszą uwagę, jednak na utwór  nr 7 – ‘Teach Me How To Be Loved’, piękna ballada, gdzie prócz głosu wokalistki słychać dźwięki fortepianu. Po tym utworze, przychodzi czas na ‘Run Free’, który jest już bardziej rozbudowanym kawałkiem, który pokazuje zróżnicowanie, nie tyle stylistyczne co emocjonalne.

Tracklista jest bardzo inteligentnie ułożona, dzięki czemu płyta nie nudzi, mamy tutaj przeplatankę ballad z utworami, ‘z pazurem’.

Podsumowując, ‘Heaven’ jest albumem, który trzeba znać! Jeśli Rebecca dalej będzie tworzyć takie arcydzieła, wróżę jej bardzo długą i owocną karierę!