W tych dźwiękach da się słyszeć podskórną radość i poczucie spełnienia. To jakby uśmiech skierowany do losu. Wdzięczność za udane życie. „Seeds From the Underground” to płyta pogodna, ale zupełnie nie powierzchowna.

Kenny Garret, 51-letni saksofonista altowy, opowiada historię swojego życia. Z tęsknotą wspomina miasto rodzinne w kontemplacyjnym „Detroit”. Dziękuje swojemu ojcu w pozytywnie nastrajającym bopowym „Boogety, Boogety”. Dalej składa hołd wszystkim, którzy mieli nań wpływ w ciągu ponad 30 lat muzycznej kariery. Wśród nich są Roy Haynes (utwór „Haynes Here”), Jackie McLean (“J. Mac”), Duke Ellington (“Du-Wo-Mo”), Keith Jarret (“Ballad Jarrett”).

Sam Garret rozbawiony i swawolny. Pełen apetytu na życie i muzykę. Wspaniałe są tu melodie, których wcale nie trzeba zapamiętywać. Wystarczy jedynie dać się ponieść i popłynąć ich swobodnym nurtem.

Jest więc słońce, coś rześkiego w powietrzu i zapraszający gest Kenny’ego.

Nie sposób odmówić takiej propozycji.