Nie słyszałem wcześniej o kimś takim jak Natalia Safran. Nie wiedziałem, że jest modelką etc. Dopiero znajoma, która puściła mi jeden utwór tej uzdolnionej wokalistki rozjaśniła mi umysł. Nie będę pisał kim jest Natalia, skąd pochodzi itp., wydaję mi się, że jest to zbędne.

Płyta High Noon ma kilka zalet i tylko jedną wadę. Zacznę może od tego, że jeden z utworów, który znajduję się na płycie wykorzystany został w hollywoodzkiej produkcji Za jakie grzechy, w którym to główne role zagrali Renee Zellweger i Harry Connick Jr. Był to utwór Hey You, który na płycie znajduję się również w wersji polskiej. Mnie osobiście bardziej podoba się polska. Płyta ogólnie jest bardzo spójna, nastrojowa – idealna na wieczory, do kolacji czy lampki wina przy kominku. Bardzo dobre kompozycję połączone z aksamitnym głosem nadają płycie bardzo ciekawy blask. Na pewno nie jest to typowa produkcja, którą spotykamy na każdym kroku. Osobiście nazwałbym tę muzykę chilloutową połączoną z ambitnym popem. Największe uznanie w moich uszach dostał utwór Big Wave, który jest nr 1 na płycie. Jest to wielki plus, że tak dobry utwór rozpoczyna krążek, jaki jest więc minus? Minusem jest to, że płyta z utworu na utwór jest wolniejsza, nie rośnie – maleje. Wielu słuchaczy może to zniechęcić do sięgnięcia po nią jeszcze raz. Ja jestem w tej drugiej części – sięgam po nią do tej pory, dlaczego? Ponieważ ostatnim numerem jest Hej Ty, który jest moim nr 2 na albumie.

Podsumowując. Natalia Safran wraz z bratem Mikołajem Jaroszykiem wykonali kawał dobrej roboty. Mamy tutaj wolne, nastrojowe ballady, jak również kawałki z przytupem. Całość jest spójna i przyjemna. Nie ma wątpliwość, że jest to bardzo dobra produkcja. Polecam wszystkim tę płytę. Poniżej do odsłuchu singiel promujący – Hey You.